Olight i1R na tle rejestratora Zoom H5 |
- Olight I1R EOS
- Olight X9R Marauder
Zobaczmy zatem co przedstawia maleństwo, które w porównaniu do drugiej największej latarki w ofercie, jaką jest Olight X7 Marauder (więcej o niej tutaj), prezentuje się jak na zdjęciu poniżej.
Olight I1R ustawiona na Olight X7 Marauder |
Budowa i wykonanie Olight I1R EOS
Latarka dociera do odbiorcy w niewielkim tekturowym kartoniku, o fakturze czerpanego papieru ze zdjęciem oraz informacjami technicznymi. Całość utrzymana jest w biało - szarej tonacji z zielonym logo na górze. Estetycznie.Razem z latarką w pudełku można znaleźć:
- kabelek USB do micro USB służący do ładowania,
- instrukcję,
- i...... tyle ;)
Parametr | Właściwość |
---|---|
Wymiary |
|
Waga | 12 gramów |
Dioda | Philips LUXEON TX |
Tryby świecenia |
|
Zasilanie | Wbudowany akumulatorek litowo - jonowy 80mAh 3.7V |
Wodoodporność | Wg normy IPX 8 |
Odporność na upadki | 1,5 m |
Rzeczą ciekawą jest, że na około 1/3 opakowania nadrukowane jest zdjęcie latarki, które - jak się okazuje - odpowiada wyjętemu z opakowania oryginałowi.
Niestety nie udało mi się odnaleźć informacji nt. jakości materiału użytego do budowy, ani też typu zastosowanej anodyzacji. Można przypuszczać, że jest to spotykane w innych latarkach tego producenta aluminium lotnicze z anodyzacją III typu, jednak oficjalnego potwierdzenia brak.
Przeznaczeniem Olight i1R jest rola światełka przypinanego do kluczy i takie pewnie będzie jej główne zastosowanie, ale przyznam, że zdarzało mi się widzieć tak niewielkie latareczki noszone jako naszyjniki. Niewielkie wymiary (14 x 14 x 41mm) oraz waga wynosząca zaledwie 12 gramów z pewnością temu sprzyjają.
Ja jednak postawię na tradycyjne zastosowanie i będę ją trzymał przy kluczach, chociaż nie bezpośrednio.
Olight i1R na torbie NutSac MAG-SATCH |
Olight I1R przypięta do zewnętrznej kieszeni torby NutSac |
Latarka sprawia bardzo miłe wrażenie, potęgowane wrażeniem gadżeciarstwa wynikającego z faktu, że takie małe "coś" może być w pełni sprawną latareczką.
Sprawdźmy jednak jak ten gadżet działa.
Minimalizacja wymiarów pociągnęła za sobą wymuszenie zastosowania włącznika działającego poprzez dokręcanie i odkręcanie głowicy, a skoro tak się stało, to dodam tutaj od siebie dwa, a może i trzy grosze ;)Sprawdźmy jednak jak ten gadżet działa.
Obsługa
Taki sposób włączania i zmiany trybów jest moim ulubionym. Pamiętam jak bardzo obawiałem się takiego "wynalazku" kupując i3s posiadającą taki właśnie sposób włączania.
Jak jednak życie pokazało, jest to jedna z tych rzeczy, które po początkowej nieufności, potrafią przekonać człowieka do siebie swoją prostotą i skutecznością.
Jakie są zalety takiego rozwiązania:
- dokręcana głowica nie pobiera prądu (w przeciwieństwie do elektronicznych włączników),
- w ciemności nie trzeba szukać przełącznika. Łapie się za przód latarki, kręci i działa :)
- w zimie nie ma problemu obsługą w rękawicach. Łapie się za przód latarki, kręci i działa :D
Jak widać, nawet coś tak prostego może mieć duże zalety :)
Będąc jeszcze przy sposobie obsługi.
Włączanie - jak wspomniałem - następuje poprzez dokręcenie głowicy, zaś zmiana trybu ze słabszego na jaśniejszy, poprzez dalsze dokręcanie głowicy.
Pierwszy raz spotkałem się z takim rozwiązaniem i na chwilę obecną wolę chyba tradycyjną wersję, polegającą na zmianie trybów poprzez dokręcanie, luzowanie i ponowne dokręcanie głowicy.
Ale kto wie, czy po pewnym czasie mi się to nie odmieni :)
Sama głowica, już po wyjęciu z opakowania jest nasmarowana i pracuje bardzo gładko z przyjemnie wyczuwalnym oporem.
Zasilanie Olight I1R
Niewielkie wymiary wymusiły zastosowanie akumulatorka. Jest to model litowo jonowy o pojemności 80mAh, napięciu 3,7V. Ładowanie odbywa się poprzez port micro USB do którego dostęp uzyskuje się po całkowitym odkręceniu przedniej części.
Ładowanie latarki Olight I1R |
Może wydawać się, że 80mAh na niewiele wystarczy, ale czy tak jest?
Proces ładowania nie całkiem rozładowanej latarki trwał 44 minuty i 9 sekund w którym to czasie latarka przyjęła 0,0630Wh (0,3141Wh). Latarka w pełni naładowana, może świecić w trybie maksymalnym (130 lumenów) przez 20 minut, zaś w trybie słabszym (5 lumenów) aż 7 godzin!
Można rzec
Co z tego, że świeci aż 7 godzin, skoro tylko przy 5 lumenach...
Cóż mogę na to odpisać?
Pięć lumenów jest zaskakującą wartością. Można sądzić, że jest to niewiele, ale spokojnie wystarcza do poruszania się pomieszczeniach, piwnicy, doświetlenia miejsca za szafą, w garażu itd. A gdy się okaże ile zastosowań ma ten tryb, to możliwość korzystania z niego przez 7 godzin potrafi już zrobić wrażenie.
Latarka nie posiada wbudowanej stabilizacji napięcia, więc należy się liczyć z tym, że wraz z rozładowywaniem ogniwa, będzie świeciła coraz ciemniej.
No dobrze, ale skoro zaczęliśmy poruszać temat światła, to rozwińmy go bardziej.
Światło
Olight i1R wyposażona została w diodę Philips Luxeon TX (dokumentacja techniczna) i jak się nie mylę jest to pierwsza latarka tego producenta z diodą inną niż Cree. Nie jest to także popularna wśród innych producentów Nichia, ale Philips.
Czy to dobrze, czy źle, nie bardzo wiem, ponieważ nie mam doświadczenia z tym producentem. Z tego też powodu, gdy tylko dowiedziałem się, że będę miał okazję przyjrzeć się bliżej i1R to przyznam, że najbardziej byłem ciekawy zastosowanej diody.
I cóż mogę o niej napisać?
Dioda daje dość dobre światło. Określiłbym je jako w miarę neutralne z lekką dominantą w stronę chłodniejszej barwy.
Niestety Olight nie podał temperatury barwowej zastosowanych diod, natomiast same Luxeony TX - wg specyfikacji - dostępne są w wariantach od 2700k - 5700k oraz CRI 70 - 90, przy czym im wyższa temperatura barwowa, tym wyższy współczynnik CRI. Jak widać rozstrzał jest potężny.
Przedstawione poniżej zdjęcie zostało wykonane na materiale używanym do ręcznego ustawiania balansu bieli w aparatach. Zdjęcie wykonano z balansem bieli ustawionym na 5000K.
Spot latarki Olight I1R |
Tutaj niczego takiego nie widać, a przynajmniej nie w stopniu, który by mógł przeszkadzać.
Na poniższym screenie znajduje się analiza barwowa powyższego zdjęcia. Widać na nim dość równe rozłożenie barw podstawowych, z delikatnym wycofaniem koloru czerwonego, które może wynikać z błędnego balansu bieli - aparat był ustawiony na 5000K przy niewiadomej temperaturze diody.
Analiza kolorystyczna zdjęcia spotu wykonana w programie Davinci Resolve |
Zdjęcie karty kolorów oświetlonej latarką Olight I1R. Aparat ustawiony na 5000K. |
Podsumowanie
Olight i1R z pewnością może stanowić ciekawy kąsek dla osób, które chcą posiadać latarkę delikatną, umożliwiającą od czasu do czasu poświecenie pod nogami, doświetlenie zamkniętych przestrzeni, bądź rozjaśnienie przestrzeni pod biurkiem.Jej niewielkie rozmiary i waga umożliwiają przypięcie do kluczy przy pomocy dostarczanego kółeczka, bądź noszenie w charakterze naszyjnika. Można także wykorzystać prezentowany wyżej klips i nosić ją przypiętą do przegródki w torebce, kieszeni w spodniach lub nawet portfela (mój młodszy syn już zarezerwował sobie i1R do takiego właśnie sposobu noszenia).
Sposobów noszenia nie brakuje - do wyboru, do koloru ;)
Dokładne wykonanie oraz fabryczne przesmarowanie gwintu skutkuje przyjemną i bezgłośną pracą głowicy w celu włączenia, bądź zmiany trybu.
I1R posiada dwa tryby mocy: 5 lumenów i 130 lumenów. W moim odczuciu pierwszy powinien spokojnie wystarczać do codziennych zastosowań. Zaś tryb 130 lumenów? .... - posiadając przez kilka lat Olight i3s, zdążyłem się przyzwyczaić do 80 lumenów i przyznam szczerze, że wolałbym, aby i1R posiadała dodatkowy tryb średni oscylujący w tych właśnie granicach. Byłoby to dla mnie idealnym dopełnieniem tego maleństwa.
Jak dla mnie rozstrzał pomiędzy 5, a 130 lumenami jest nieco za duży.
Producent nie podał informacji nt. temperatury barwowej zastosowanej diody, materiałów użytych do budowy, ani też rodzaju szkiełka chroniącego optykę TIR. Tego typu informacje podawane są przy większych modelach, a tutaj ich zabrakło. Szkoda.
Czy coś jeszcze na koniec?
Na plus tego maleństwa muszę napisać, że mój syn, noszący na co dzień i3e, nigdy nie chciał jej zamienić na żadną inną latarkę. Nieważne, czy mocniejszą, czy z tytanu, itd. Olight i3e była dla niego ideałem. No właśnie... "była". Do dnia kiedy zobaczył i1R.
Olight i1r | Militaria.pl |
Super sprawa ta lataraczka , trafia na moją listę , niezbędników do zakupienia
OdpowiedzUsuń